Rowerowe tematy tabu – o czym nigdy nie mówią rowerowi podróżnicy
Robert Ostrowski: Jest to przedruk ze strony ... którą okrasiłem własnym komentarzem.
Jak w każdej branży, tak i w turystyce rowerowej istnieją tematy tabu, czyli takie, których miłośnicy dwukołowych podróży unikają jak diabeł wody święconej. Powody ignorowania w dyskusji pewnych kwestii są u cyklistów różne, choć zwykle niezbyt chlubne. Nieco przekornie postanowiliśmy dziś częściowo zerwać kurtynę milczenia i zatrzymać się na moment przy niewygodnych dla rowerzystów, w tym dla nas, tematach. Sprawdźcie naszą listę 6 tematów unikanych przez rowerowych podróżników. Jakie są najpopularniejsze rowerowe tematy tabu?
1. Kryzysy i załamki
Niby temat znany każdemu, ale nie przez każdego chętnie poruszany. Niejeden rowerzysta opowiadając o swoich wyprawach na dwóch kółkach, zręcznie pomija momenty, w których prawie że się rozpłakał na widok kolejnego podjazdu, albo jak z powodu bolącego tyłka nie przejechał zaplanowanego dystansu. Nikt nie lubi opowiadać, jak lejący wściekle deszcz złamał jego poczucie własnej wartości, a przeprawa przez górskie przełęcze doprowadziła go niemal do rzucenia roweru w przepaść. Takie sytuacje oczywiście się zdarzają i to zdarzają się często. Jednak mówić o nich nie lubimy, bo rzucają cień na nasze podróżnicze dokonania. Myślę jednak, że nie zawsze warto grać chojraka i czasem można przyznać się do przeżycia załamki w trasie, bo to przecież rzecz ludzka. A ludzie lubią słuchać autentycznych historii.
Robert Ostrowski: Zgodzę się z ostatnim zdaniem. Wyprawa a dokładniej opis wyprawy w której opisujemy swoje kryzysy brzmi bardziej wiarygodnie. Co więcej opisując swoje kryzysy pokazujemy jak należy z nimi walczyć. Nigdy nie zapomnę jak na mojej pierwszej wyprawie dopadły mnie kryzysy po 130 km, 150 km i 170 km. Dystans dzienny wyniósł 210 km.
2. Nuda podczas wyprawy
To jedno z największych podróżniczych tabu. Chyba prędzej przyznamy się do kryzysu i gorszej formy niż powiemy, że nudziliśmy się w podróży. Bo jak to tak? Zwiedzać świat i się nudzić?! A no czasem, pomiędzy ekscytującymi momentami i dniami spędzonymi na zwiedzaniu są też zwykłe dni rutynowej podróży, poświęcone monotonnej jeździe. Człowiek nabija kilometry, okolica powszednieje a na horyzoncie żadnej atrakcji. Nie jest to oczywiście nuda porównywana z tą zabijaną na kanapie przed komputerem, ale z ekscytującym filmem z youtube nie ma wiele wspólnego. Po prostu na wyprawach też zdarzają się zwykłe dni, ale o tym nie lubimy opowiadać.
Robert Ostrowski: I to jest najdziwniejsze bo nie ma nic gorszego jak nuda podczas wyprawy. Taka wyprawa traci sens. Owszem i ja przeżyłem nudy na wyprawie kiedy to jeżdziłem w 2 osoby i kiedy celem głownym było przejechanie trasy a nie zwiedzanie. Po dwóch takich nudnych wyprawach zerwałem znajomość z partnerem i zacząłem sam jeżdzić i zwiedzać wszystko co było interesujące w okolicy. Dzięki temu mogę wspominać coś więcej niż tylko suche cyferki z rowerowego licznika.
3. Kłótnie z towarzyszami
Choć jesteśmy wielkimi orędownikami podróżowania w parze, do czego już was namawialiśmy, zwykle nie wspominamy o gorszej stronie tego układu. Gdzie dwie osoby lub więcej, tam kłótnie nieuniknione. Niby oczywiste, ale kto o tym lubi opowiadać? Niestety na wyprawie, gdzie człowiek daleko w tyle zostawia swoją strefę komfortu i zmaga się z wieloma niedogodnościami, o kłótnie łatwiej niż o śnieg na Antarktydzie. Kłótnie bywają ostre, nieprzyjemne i pełne niepotrzebnego jadu, ale za to pozwalają wyładować skumulowane złe emocje. Nie opowiadamy o nich, aczkolwiek ich doświadczamy.
Robert Ostrowski: I to także jest prawdą. Jednak jeśli podróżujemy w parze mieszanej owe incydenty są żadsze.
4. Nieświeżość
Pod tym terminem kryje się brak dostępu do prysznica i możliwości normalnej kąpieli. Prawda jest taka, że im większy podróżnik, tym… bardziej śmierdzi. Niestety rekordów podróżniczych i nowych odkryć nie dokonuje się w świeżo wypranej bieliźnie i po wizycie w spa. No cóż, wyobrażacie sobie himalaistów kąpiących się przy ataku na ośmiotysięczniki? No właśnie. Reguła ta dotyczy też niższego kalibru podróżników. Z własnego doświadczenia powiedzieć możemy, że im dalsza i dłuższa wyprawa, tym bardziej, hmm, nieświeża. Przyznaję to w tym poście, choć publicznie aspekt ten wolę pomijać.
Robert Ostrowski: A to jest już kompletna brednia. Wiele podróżowałem i nigdy nie miałem problemu z zapewnieniem odpowiedniej higieny. W Europie w każdym miejscu mamy staw, rzekę, jezioro czy toaletę z wodą więc prysznic bądż kąpiek raz dziennie nie stanowi najmniejszego problemu. Ja wypracowałem metodę zabierania na noc przynajmniej 3 l wody z czego 1,5 l służy mi do mycia całego ciała metodą butelkową. Proszę mi wierzyć, że przy pewnej wprawie owe 1,5 l wody zapewni staranne spłukanie się po kąpieli z użyciem mydła.
5. Kiepskie atrakcje
To kolejny temat, który podróżnicy omijają szerokim łukiem. Podróż w opowieściach dla znajomych i na slajdowiskach z definicji jest ciekawa (patrz punkt 2) i nie bardzo jest w niej miejsce na jakieś rozczarowania dotyczące wyboru odwiedzonych miejsc. A oczywiście jest ich nie mało. W każdej podróży zdarzy się, że miejsce zachwalane w mediach nas po prostu zawiedzie swoją ofertą, czy po prostu nie trafi w nasz turystyczny gust. Podróżnicy jednak niechętnie o tym mówią, często nawet naginając prawdę i chwaląc atrakcje, które wcale im się nie spodobały. Wolą skłamać niż przyznać, że po prostu zmarnowali czas i pieniądze na nudne rzeczy, żeby nie wyjść w oczach publiki na frajerów. A może czasem lepiej otwarcie powiedzieć, że nam się dzień nie udał i ostrzec w ten sposób innych?
Robert Ostrowski: Nie omijam tego tematu. Staram się zwiedzać możliwe dużo nie selekcjonując atrakcji na ciekawe i mało ciekawe. Każdego co innego interesuje więc wolę zobaczyć kiepską atrakcję niż pominąć ciekawą. A wiele razy tak było, że mega atrakcja okazała się kiczem podczas gdy mało znane miasteczko okazywało się bardzo interesujące.
6. Łamanie przepisów
Czasem w trasie zdarza się trochę nagiąć albo i nawet złamać prawo. Nie mówię tu oczywiście o przestępstwach, ale pomniejszych wykroczeniach. Oczywiście oficjalnie żaden rowerowy podróżnik nie przyzna się, że jechał autostradą, albo że spał na lotnisku. Nikt nie opowie, jak to zrywał owoce z czyjegoś sadu, czy wrzucił polską monetę zamiast 2 euro w publicznej toalecie. Nie chwalimy się małymi wykroczeniami, choć czasem zdarza się je popełniać. Oczywiście staramy się jak najrzadziej uciekać się do nieprzepisowych zachowań i pewnych zasad przestrzegamy kategorycznie. Nie śmiecimy i nie niszczymy przyrody. To uważamy za prawo nadrzędne, niezależnie od sytuacji.
Jak wam się podobają rowerowe tematy tabu? Co sądzicie o tych trudnych tematach dla podróżników? Znacie inne, które można dopisać do listy?
Przed przeczytaniem twojego artykułu nie zdawałem sobie sprawy z tego typu problemów https://everberg.com/wspinaczka/ekspresy-wspinaczkowe
OdpowiedzUsuń